Drzwi uchylają się nieśmiało, lecz przez dłuższą chwilę nikogo w nich nie widać. W końcu po dłuższej chwili pojawia się w nich głowa, niczym zwiadowca rozeznając się w sytuacji i przecierając szlaki. Posyłamy tej osobistości najszczerszy, najbardziej zachęcających do wejścia uśmiech i czekamy, aż do głowy dołączy reszta ciała. Staramy się już od progu nawiązać pozytywny kontakt, a jednocześnie nie spłoszyć tego przybysza. Już po kilku pierwszych zamienionych zdaniach okazuje się, że jest on pierwszy raz w „takim sklepie”.
